Ambulans jedzie na wieś Promocja

Ambulans jedzie na wieś Promocja

Ostatnie sztuki w magazynie
39,00 zł
Brutto
Książka Aleksandrya Kozłowskiej "Ambulans jedzie na wieś. Śladami objazdowych wyrwizębów" Dentobusem przez PRL Deszcz czy mróz, skwar czy roztopy… nie było wyjścia, ojczyzna w potrzebie

help_outlineZapytaj o produkt
Ambulans jedzie na wieś Promocja

Ambulans jedzie na wieś Promocja

Książka Aleksandrya Kozłowskiej "Ambulans jedzie na wieś. Śladami objazdowych wyrwizębów" Dentobusem przez PRL Deszcz czy mróz, skwar czy roztopy… nie było wyjścia, ojczyzna w potrzebie

Akceptuję zasady polityki prywatności  

Opis

Książka Aleksandrya Kozłowskiej "Ambulans jedzie na wieś. Śladami objazdowych wyrwizębów"








Dentobusem przez PRL

Deszcz czy mróz, skwar czy roztopy… nie było wyjścia, ojczyzna w potrzebie. Młodzi dentyści, najczęściej świeżo po studiach, pakowali narzędzia i ruszali w teren.

Plombowali, czym mogli, częściej rwali. Tłumaczyli, jak używać szczoteczki do zębów. Walczyli nie tylko z szalejącą próchnicą, ale z ludzką niewiedzą, bólem i strachem. Zdarzało się, że musieli przyszyć odcięty palec albo odebrać poród.

Niektórzy na ich widok uciekali, choć częściej ustawiały się kolejki. Nic dziwnego, uzębienie obywateli przypominało stolicę w ruinie. Dla wielu pacjentów był to pierwszy w życiu kontakt z lekarzem. Ból zębów leczyło się wódką i okładami z piasku.

Reportaż Aleksandry Kozłowskiej to nie tylko fascynujący, chwilami mrożący krew w żyłach kawałek historii polskiej medycyny. To także barwny portret powojennej wsi, obyczajów, przesądów, warunków, w jakich żyli ludzie. Wreszcie wyjątkowa opowieść drogi, w którą autorka rusza śladami swojej mamy i innych wędrownych stomatologów z czasów PRL.

Razem z autorką wyruszamy na peerelowską wieś i zaglądamy mieszkańcom w zęby. Czego tam nie znajdziemy! Aleksandra Kozłowska ze znawstwem opisuje świat stomatologii sprzed ponad półwiecza. Ta książka to hołd dla lekarzy „stachanowców” i barwna opowieść o tym, jak zmieniała się powojenna Polska.

Joanna Kuciel-Frydryszak, dziennikarka i pisarka, autorka m.in. książki Chłopki. Opowieści o naszych babkach


Aleksandra Kozłowska – dziennikarka, reporterka, dawniej związana z „Gazetą Wyborczą”, jako freelancerka współpracuje m.in. z „Polityką”, „Przekrojem” i „Tygodnikiem Powszechnym”. Współautorka (z Mirellą Wąsiewicz) książki „Islandia i Polacy. Historie tych, którzy nie bali się zaryzykować” (2023).


‚‚Trzeba zainteresować ludność wiejską sprawami zdrowia i wciągnąć do pracy społecznej aktywnych działaczy i działaczki wiejskie (…). Sojusz robotniczo-chłopski nie może być tylko na papierze, lecz realizowany jest dzięki usuwaniu najbardziej palących bolączek, zaniedbanych przez reakcję i sanacyjną burżuazję”.

Alfred Fiderkiewicz, Służba Zdrowia. Pismo pracowników służby zdrowia, artykuł pt.: Niesiemy pomoc lekarsko-sanitarną dla wsi (1949 r.)


‚‚W Warszawie i Krakowie na jednego lekarza przypada około 500 mieszkańców, natomiast na wsi przeciętnie około 25 000, to znaczy 50 razy więcej(…). Różnice te nie są uzasadnione obiektywnymi przyczynami. Powstały one na skutek anarchicznej gospodarki kapitalistycznej w służbie zdrowia”.

Dr Walenty Titkow, dyrektor Departamentu Kadr Ministerstwa Zdrowia, Służba Zdrowia. Pismo pracowników służby zdrowia, artykuł pt.: Wprowadzić w życie normy rozmieszczenia lekarzy (1949 r.)



‚‚Dla udostępnienia lecznictwa stomatologicznego wśród szerokich mas dzieci na wsi Ministerstwo Zdrowia wystąpiło o dodatkowe kredyty. Kredyty te zostały przyznane. W chwili obecnej Ministerstwo uruchamia wędrowne ambulanse lekarsko-dentystyczne”.

Dr Bermanowa, Naczelnik Wydziału Stomatologicznego w Ministerstwie Zdrowia


‚‚Spośród zbadanych na wsi / w powiecie ogółem 1822 uczniów zupełnie zdrowe zęby miało 5 proc., własną szczotkę do zębów miało 10 proc., myło zęby codziennie 2 proc. Wspólną szczotką (dorośli i dzieci jednej rodziny) myło 60 proc., nie ma szczotki do zębów 30 proc. W wyniku badań w szkołach i pogadanek o pielęgnacji jamy ustnej, zębów i szczotki do zębów wywiad mój z gronem nauczycielskim i opieką domową wskazał, że myją wg wskazań, plombują najchętniej próchnicę początkującą, zainteresowanie własnym stanem zębów wzrosło ogólnie nie tylko u dzieci, a także u dorosłych przez dzieci”.

Dr Kaniewska, dentystka i kierowniczka poradni w Miechowie, 9 lipca 1947 r.


Obywatelu, Obywatelko!
Dowiedz się, jak leczyły się nasze babki! Jak dbały o zdrowie swoje i swoich najbliższych?
Dlaczego w powojennej Polsce obywatele i obywatelki woleli leczyć ubytki w zębach wódką i gorącym piachem?
Co groziło znachorom i znachorkom, z których usług chętnie korzystali nasi dziadkowie i nasze babki?
Jak państwo wykonywało swoją misję edukacyjną z zakresu higieny osobistej, w tym stomatologicznej?
Ile procent normy zobowiązani byli wykonać objazdowi wyrwizębowie? Jak radzili sobie z brakami w sprzęcie, materiałach stomatologicznych, jak z kradzieżami?
Jak zachęcali do korzystania ze swoich usług w miasteczkach i wsiach?

Fragment książki
Facet ma zamknięte oczy i szeroko otwarte usta. Zbielałymi palcami ściska czapkę. Choć zlany zimnym potem, siedzi spokojnie. Dla pewności jednak głowę przytrzymuje mu pomoc dentystyczna Helena Treczyńska. Teresa Radecka-Kozłowska (ciemny lok na czole, lśniący bielą uśmiech, równie biały płócienny fartuch) uzbrojoną w kleszcze dłoń kieruje ku dolnej czwórce pacjenta. Dwie przyglądające się scenie kobiety wstrzymują oddech… Mogą obserwować zabieg, bo drzwi ambulansu są otwarte. Babki (pewnie rodzina mężczyzny) przystanęły więc w progu niczym wartowniczki. Pilnują, by gość w popłochu nie czmychnął, nie narobił wstydu. Jest sierpniowy, chłodny dzień 1965 roku. We wsi Małdyty objazdowa służba zdrowia działa pełną gębą. Plomba za plombą, rwanie za rwaniem.


Szczegóły produktu

2113812
1 Przedmiot
Nowy
Product added to wishlist