Your cart
W koszyku nie ma jeszcze produktów
Ostatnia szansa, by posłuchać żołnierzy walczącej Polski
Wacław Feryniec, weteran spod Lenino i Studzianek. Dowodziłem czołgiem T-34 o numerze bocznym 102. Pod pancerzem naprawdę jeździł z nami pies Szarik, choć czołgu nie nazwaliśmy „Rudy”…
Henryk Prajs, ostatni szwoleżer II Rzeczpospolitej, jesienią 1939 roku pod dowództwem
generała Franciszka Kleberga najdłużej broniliśmy ojczyzny…
Wanda Dąbrowska, służyłam w wywiadzie AK w Wilnie, mając przeciw sobie trzech wrogów – Niemców, wspierających ich Litwinów i Sowietów…
Stanisław Pyrek, góral w Marynarce Wojennej, we wrześniu walczyłem na pokładzie ORP Gryf, największego polskiego okrętu, następnie broniłem Helu przed Niemcami…
Józef Kowalczyk, ułan z 3. Dywizji Strzelców Karpackich. W 1944 roku zdobyłem Monte Cassino…
Feliks Osiński, kompania rusznic przeciwpancernych, we wrześniu 1944 roku przepłynąłem Wisłę, by ratować Powstanie Warszawskie, jestem ostatnim berlingowcem, który zdążył do Andersa…
Marian Fuks z 9. Pułku Strzelców Konnych, wywieziony do łagru, wróciłem z 1 Warszawską
Brygadą Pancerną im. Bohaterów Westerplatte. Ranny w walkach o Gdańsk…
…Przeżyłem wojnę…
Na wojnie byli szeregowcami lub co najwyżej podoficerami, którzy wielkie bitwy zapamiętali z perspektywy okopu czy wieży czołgowej. Byli dobrymi żołnierzami, bo kochali życie i mieli fuksa.
O sobie mówią skromnie: „Nie jestem żadnym bohaterem. Bohaterami są ci, którzy zginęli”.
Oto opowieść o nich samych i towarzyszach broni, którym się nie udało.
Wacław Feryniec, weteran spod Lenino i Studzianek. Dowodziłem czołgiem T-34 o numerze bocznym 102. Pod pancerzem naprawdę jeździł z nami pies Szarik, choć czołgu nie nazwaliśmy „Rudy”…
Henryk Prajs, ostatni szwoleżer II Rzeczpospolitej, jesienią 1939 roku pod dowództwem
generała Franciszka Kleberga najdłużej broniliśmy ojczyzny…
Wanda Dąbrowska, służyłam w wywiadzie AK w Wilnie, mając przeciw sobie trzech wrogów – Niemców, wspierających ich Litwinów i Sowietów…
Stanisław Pyrek, góral w Marynarce Wojennej, we wrześniu walczyłem na pokładzie ORP Gryf, największego polskiego okrętu, następnie broniłem Helu przed Niemcami…
Józef Kowalczyk, ułan z 3. Dywizji Strzelców Karpackich. W 1944 roku zdobyłem Monte Cassino…
Feliks Osiński, kompania rusznic przeciwpancernych, we wrześniu 1944 roku przepłynąłem Wisłę, by ratować Powstanie Warszawskie, jestem ostatnim berlingowcem, który zdążył do Andersa…
Marian Fuks z 9. Pułku Strzelców Konnych, wywieziony do łagru, wróciłem z 1 Warszawską
Brygadą Pancerną im. Bohaterów Westerplatte. Ranny w walkach o Gdańsk…
…Przeżyłem wojnę…
Na wojnie byli szeregowcami lub co najwyżej podoficerami, którzy wielkie bitwy zapamiętali z perspektywy okopu czy wieży czołgowej. Byli dobrymi żołnierzami, bo kochali życie i mieli fuksa.
O sobie mówią skromnie: „Nie jestem żadnym bohaterem. Bohaterami są ci, którzy zginęli”.
Oto opowieść o nich samych i towarzyszach broni, którym się nie udało.